Dobry Pirat

Dobry pirat

Był sobie dobry pirat. I chodź wszyscy wiemy, że zabieranie cudzych rzeczy jest złem, to trudno jest
nie pochwalać tego, co zrobił.

Nasz bohater miał bardzo dobre serce, wyjątkowo bolała go krzywda biednych i chorych ludzi.
Nie mógł patrzeć na żadne zło bezczynnie, zawsze starał się pomóc. Właśnie tak, pewnego dnia dostrzegł na statku, znajdującym się tuż obok swojej niewielkiej łajby, starego Złego Pirata.
Był on człowiekiem bez litości, niemiłym w obyciu i nie myślącym o innych. Nie obchodziła
go ani bieda panująca na nieopodal istniejącej wyspie, ani prośby i błagania osób, z którymi miał styczność na swoim wielkim pirackim statku. Popychał ludzi i krzyczał na nich, potrafił również
mówić źle o innych i dokuczać, bez powodu, zwierzętom. Stół jego, zawsze obwicie zastawiony,
pod koniec posiłku wyglądał jak pobojowisko. Niewiele zostawało pożywienia na posiłek
dla reszty załogi.

Nasz bohater dobry pirat, widząc to wszystko, nie mówiąc nikomu, postanowił zakraść się na statek
nocą, gdy cała załoga spała i zabrać mnóstwo potrzebnych mu rzeczy. Zabierał jedzenie i wodę,
ubrania i mydło. Z wielką uwagą spuszczał w ogromnym koszu to wszystko, co udało mu się chwycić
do małej łódki, którą jak najszybciej przemieszczał się, najpierw do swojej łodzi , a później na pobliski
ląd. Żywność przez niego zdobyta pomogła wielu osobom, a ubrania wykorzystał nie jeden człowiek
mieszkający na wyspie. Ludzie byli mu tak wdzięczni, że nie wyobrażali sobie, aby mogło stać się coś
złego ich przyjacielowi.

I tak Dobry Pirat każdego tygodnia zakradał się na statek bezszelestnie zagarniając wszystko czego
potrzebował. Zawsze z powodzeniem – aż do dzisiaj. Nagle poczuł ucisk na swoim ramieniu.
Uścisk sprawił, że bolała go ręka, serce przyspieszone biło jak szalone. Zły Pirat miał zamiar zamknąć
dobroczyńcę w więzieniu i nie wypuszczać, przez długi czas. Zanim jednak to się stało dobry duch
tej opowieści zebrał w sobie ogromną odwagę – większą niż sam po sobie mógł się kiedykolwiek
spodziewać, i przemówił:

– Wiem, że nie można nikomu nic zabierać, nazywa się to kradzieżą. Lecz proszę cię jedynie, żebyś
wysłuchał mnie, zanim mnie zamkniesz i nie będę miał szans na wypowiedzenie, żadnych słów,
które mogłyby wyjaśnić zaistniałą sytuację.

Zły Pirat nie przywykł, ani do tego żeby komukolwiek cokolwiek wybaczać, ani żeby słuchać
wypowiedzi innych, a już na pewno nie należał do tych, którzy zmieniają zdanie. Jednak coś
nieopisanego sprawiło, że Zły Pirat wysłuchał bohatera tej opowieści.

– Patrzyłem na tak wiele smutnych dzieci i dorosłych, że nie śniło się to nikomu, ani na morzu
ani na lądzie. Dzieci nie miały co jeść, chodziły głodne i nagie. Pierwsze odwiedziny wyspy zbiegły
się z sytuacją, którą dostrzegłem na twoim statku. Krzyczałeś na swoją załogę, odpychałeś od siebie ludzi, nie dzieliłeś się jedzeniem, choć zawsze miałeś go tyle, że wystarczyłoby dla dziesięciu potrzebujących rodzin. Ledwo naruszone pożywienie lądowało w koszu, podczas gdy tuż obok
za pięcioma statkami rozpościerał się suchy ląd, na którym panował głód i smutek. Wtedy właśnie postanowiłem, że zdobędę się na odwagę i nie pozwolę na to, aby to dalej trwało. Raz w tygodniu
od miesiąca, zakradam się na twoją piracką łajbę i zabieram wszystko co dam radę zmieścić
w niewielkiej łódce, zacumowanej u kadłuba Twojego statku. Za każdym razem, aż do dzisiaj,
udawało mi się wynieść tyle jedzenia, że rodziny znajdujące się nad brzegiem morza przestały chodzić głodne. Dzieci odzyskały energię i w końcu mogły się śmiać. Dorośli nabrali sił do tego , aby odbić
się od dna i zadbać o swoje rodziny, z którymi w wyniku wielkiego pożaru byli zmuszeni popłynąć
na wspomnianą przeze mnie wyspę.

Trudno sobie wyobrazić jaki wyraz twarzy miał Zły Pirat. Nie mógł uwierzyć, że to opowiadanie jest
o nim. Miał wrażenie, że to gdzieś obok, równolegle dzieją się takie historie, ale nie za jego sprawą,
z jego złej woli – z niedostrzegania ludzkich potrzeb. Nasz bohater drżał cały. Bał się tego co za chwilę
nastąpi, bo nie mógł uwierzyć, że naprawdę to wszystko wypowiedział. Nie zabrakło mu odwagi,
aby się wytłumaczyć i zawalczyć o swoją wolność.

Wpatrując się tak naprawdę długo w Dobrego Pirata, Zły Pirat w końcu przemówił:

– Miałem zamiar o chlebie i wodzie trzymać cię na statku bardzo długo. Lecz słuchając tego
co mówisz, zacząłem czuć się tak dziwnie jak nigdy przedtem. Czułem, że z każdym wypowiedzianym
przez ciebie słowem coś się we mnie zmienia. Jak zbrylone kawałki lodu, które pod wpływem ciepła
słońca stają się wodą. Wodą potrzebną do życia, niezbędną człowiekowi… Nie wiem jak to się stało ,
że dałem ci mówić i co masz w sobie takiego, czego nie mają inni, że pozwoliłem ci kontynuować
wypowiedź, nie przerywając ani jednym słowem.

Dzisiaj zmieniłeś moje życie na zawsze. Nie mogę uwierzyć, że czyniłem tyle zła swoją postawą
i brakiem szacunku do ludzi wokół. Jak mogłem, nie dzielić się jedzeniem z tymi, którzy nie mieli
pożywienia wcale. Dzisiaj jak tu stoję przed Tobą, wstydzę się tego i nie chce już więcej tak żyć.
Masz rację, nie można nikomu niczego zabierać, taki czyn nazywa się kradzieżą i nawet wtedy
kiedy jest to w dobrej sprawie, nie powinno mieć miejsca. Lecz dzisiaj zmieniłeś mnie na lepsze. Uwolniłeś mnie od tego co robiłem źle. Otworzyłeś mnie na ludzi i ich potrzeby. Zwracam ci wolność. Jesteś wspaniałym młodym człowiekiem, dzięki któremu wiele osób miało szansę zacząć swoje życie
od nowa. Dlatego, nie musisz już więcej kraść. Zakradać się nocą i narażać na mój gniew. Od dzisiaj
w każdym tygodniu Twoi przyjaciele będą mieli dostawę wszystkiego co im niezbędne do życia.
A ja uwolnię wszystkich, których niesłusznie trzymam w niewoli.

Dobry Pirat czuł jak łzy szczęścia spływają mu po policzkach. Już zapomniał o lęku. W głowie miał
tylko te dzieci, ich radość gdy będą mogły się okryć ciepłym kocem w chłodne wieczory, zjeść ciepły
posiłek i jak każde dziecko na świecie, z radością oczekiwać rodziców wracających z pracy.

Wibru- bo tak miał na imię Dobry Pirat powiedział tylko dwa słowa i choć nie czuł doprawdy się winny
to wdzięczność sprawiła, że podziękował i przeprosił za swoje zachowanie.

– Dziękuję i przepraszam – wyszeptał, odpływając swoją niewielką łódką w stronę wschodzącego
słońca.

 

grafika Iwona Neupauer (w Midjourney)