Olbrzym
Działo się to w małym miasteczku. Żyli sobie pan
i pani, którzy bardzo się
kochali. Marzyli o maleńkim dziecku, wiedzieli, że jego przyjście scali ich miłość.
Każdy zna, z pewnością, bajkę o Calineczce, która była maleńka, jak cal*. W
tym przypadku, natomiast, zdarzyło się odwrotnie. Tęskniący za dzieckiem państwo
otrzymali od losu synka, który, będąc jeszcze dzidziusiem, był prawie większy od
swojego taty. By go podrzucić do góry, jak to robią ojcowie ze swoimi malutkimi
dziećmi, tata musiał zapraszać sąsiadów i wtedy podrzucali go we czworo. Łączyło
się to ze srebrzystym głosikiem chłopca, który niósł się przez całe miasteczko, aż
nad rzekę.
Rodzice kochali swoje dziecko nad życie i jak to rodzice, nie wyobrażali sobie
go nie mieć, co za tym idzie nie chcieli, aby był inny niż jest. Jednak
wychowywanie tak dużego dziecka łączyło się z pewnymi kłopotami, które ich
spotkały. Karolek, aby go przewinąć, musiał mieć rozłożony przewijak na środku
pokoju, a wtedy wierzgał wesoło nogami przy każdym przebieraniu, jak to dziecko.
Rodzice nie chcieli, aby ich synek kiedykolwiek odczuł, że jest większy niż
inni. Ale przecież był, czas mijał, a Karolek stawał się bardziej rozumny i widział,
że dzieci w jego wieku są mniejsze. Na placu zabaw, trzeba było bardzo uważać, aby
nie zrobił komuś krzywdy, gdy radośnie podrzucał piach z siłą dorosłego człowieka.
I tu zaczęły się problemy, bo inni rodzice, z obawy przed dużym chłopcem, zabierali
swoje dzieci z parku, gdy Karolek się tylko zjawiał. Jak przykre to było wiedzą tylko
jego mama i tata, którzy chcieli dla swojego dziecka beztroskiego dzieciństwa. Nie
wyjadą przecież do krainy olbrzymów, bo taka istnieje tylko w bajkach. Nadzieja
tkwiła w tym, że rówieśnicy dorosną i nie będzie widocznej różnicy między nimi a
ich synkiem, ale ile to dni i miesięcy, i lat musi minąć? To wszystko spędzało im sen
z powiek.
W owym miasteczku mieszkał lekarz, bardzo stary doktor, szanowany przez
wszystkich, z którego zdaniem, rzecz jasna większość się zgadzała. Miał
doświadczenie i wiedzę, której można było zazdrościć. Rzadko się mylił i słynął z
wielkiej empatii dla ludzi. Nie było mowy o tym, aby nie uzyskał pomocy ten, kto
jej potrzebował. Mama, strwożona bardzo, udała się do pana doktora. Wózek, który
pchała był wielkości rikszy, a dziecko w środku tak urodziwe, że trudno było
oderwać od niego wzrok. Nie ze względu na gabaryty, ale na wyjątkowy uśmiech,
który rozpromieniał twarz każdego, kto na Karolka spojrzał. Lekarz bardzo dobrze
wiedział z jakim problemem zjawia się mama Karolka, gdyż miasteczko było małe i
całe aż huczało na temat tej rodziny.
Doktor nie byłby sobą, gdyby nie wpadł na dobry pomysł. Po wizycie Pani
Rakiejczyk, myślał dzień i noc nie śpiąc. Na drugi dzień po wizycie odwiedził
rodziców Karolka i powiedział tak:
Ludzie są różni, kto ma być waszym przyjacielem ten będzie bez względu na
Wasze pochodzenie, wygląd czy gabaryty, ale jest też część społeczności, która boi
się odmienności, jak ognia. Na nich musimy skupić swoją uwagę.
Rozmawiali długo, doktor opowiedział rodzicom swój plan, ci słuchając
uważnie robili coraz większe oczy. Ale od tego planu, Karolek nie malał, wręcz
przeciwnie, każdego dnia był większy. Rozwijał się wspaniale, był sprytny, miły, i
nigdy nie płakał.
Odtąd wszystko się zmieniło.
Rodzice ze swoim dzieckiem korzystali z niezagospodarowanej części parku.
Nie wchodzili do piaskownicy, ani nie spędzali czasu przy fontannie. Zaczęło to
zastanawiać ludzi. Przestało wrzeć na ich temat i nie było o czym mówić, przed
czym uciekać. Rodzice wiedzieli, że nie może zostać tak na zawsze, ponieważ
dziecko musi rozwijać się społecznie lecz na daną chwilę pomysł doktora był dobry.
Rodzice Karolka nie spodziewali się, że plan doktora ma drugie dno
i że to nie wszystko, co ich czeka. Osoby, które stroniły od nich, teraz ze
zdziwieniem, przyglądały się z daleka. Przestały widzieć zagrożenie w tych
ludziach, byli zdumieni, że usunęli się, dbając o bezpieczeństwo całego miasteczka.
Tylko nieliczni zauważyli, że Karolek – wspaniały miły chłopiec – nigdy nie był
zagrożeniem dla kogokolwiek. Teraz, stał się przyjaznym dwulatkiem, który zdawał
sobie sprawę ze swych rozmiarów i nie zamierzał nikogo skrzywdzić.
Pewna rodzina podeszła na spacerze do zdezorientowanych rodziców Karolka
za sprawą córeczki, która bez żadnych oporów podbiegła do chłopca. Rodzice
dziewczynki zaczęli rozmawiać z mamą i tatą naszego bohatera. Pozwolili dzieciom
na wspólną zabawę, wkrótce spod drzew dochodziły salwy śmiechu. Każdego dnia
dołączały do nich nowe osoby, aż Karolek przestał być „tym wielkim dzieckiem”, a
stał się najlepszym kompanem do zabawy. Przez dobre wychowanie i miłość do
wszystkich stworzeń był postrzegany nawet lepiej niż inne dzieci. Każdy marzył o
tym, aby znaleźć się w jego towarzystwie.
Mieszkańcy miasteczka czuli się niezręcznie, że tak ocenili tę rodzinę. Wszyscy
myśleli nad tym, jak zrekompensować tym wyjątkowym ludziom przykry czas.
Tak wiele razy spotykamy się ze zbyt wczesnym ocenianiem osób, które mijamy
czy to na placu zabaw czy w szkole, w sklepie, po drodze do domu… Człowiek idąc
przez życie zdobywa umiejętność oceny sytuacji w jakiej się znajduje, ale również
przedwczesnego oceniania człowieka, z którym się spotyka. A co by było jeżeli
zamiast szybkiej krytyki osoby nam nieznanej, zastanowilibyśmy się nad tym skąd
pochodzi, jaki jest jej los, historia i czy na pewno słusznym jest wymyślone przez nas
zdanie na czyjś temat…
Ciężko jest uleczyć rany zadane bez przemyślenia.
W miasteczku Labinol długo nie można było zapomnieć o tej sprawie i to nie ze
względu na gabaryty Karolka, ale na przykre zachowanie zalęknionych
mieszkańców.
Czas mijał. Zbliżały się czternaste urodziny chłopca, który prawie nie różnił się
wyglądem od kolegów w jego wieku. Był po prostu sporym, silnym nastolatkiem. Z
okazji urodzin odbyła się wyjątkowa uroczystość, na którą przybyły wszystkie
dzieci z okolicy. Tylko Rodzice Karolka wciąż pamiętali, jak to było, gdy nikt nie
chciał się z nimi przyjaźnić, jak trudno było być innym w tłumie równych sobie
ludzi.
A Ty? Czy masz obok kogoś, kto może poczuć się źle z jakiejś
niezależnej od niego przyczyny?
Warto się zastanowić nad swoim zachowaniem, ponieważ czasami nasza jedna
reakcja może mieć wpływ na czyjeś całe życie.
Na szczęście nasz bohater miał kochających rodziców, którzy zadbali o to, aby jak
najmniej cierpiał z powodu swojej odmienności.
Karolek stał się Karolem, ożenił się i urodziło mu się maleńkie dziecko.